Niebo znów niemal bezchmurne, słońce grzeje, lekki wiatr.
Idealnie. Dziś kończymy naszą wyprawę. To znaczy zaplanowaną na te wakacje
pierwszą z trzech części wybrzeża. Musimy dojechać do Sianożęt - tam na
parkingu przy jednym z ośrodków czeka nasz samochód. Tam też planujemy spędzić
dwie noce w wynajętym domku, by nieco się ucywilizować przed dalszą wyrypą.
Plan wygląda tak - dwa dni przerwy - i ruszamy spławić się Piławą. Ale od tego
dzieli nas jeszcze kilkadziesiąt kilomterów nadmorskiej przygody.
Teraz, racząc się błękitnym niebem i niepalącym jeszcze
słońcem kończymy pakowanie i ruszamy na chwilę na lewy brzeg Regi. Hania wczorajszego wieczora, siedząc na plaży
na prawo od portu, wymarzyła sobie zwiedzić falochrony właśnie po drugiej
stronie rzeki. Co prawda jedziemy dziś w przeciwnym kierunku, ale przyjemnie
zacząć dzień od spełnienia małego marzenia. Do tego właśnie w tym miejscu udaje mi się złapać mój
ulubiony, rowerowy kadr!
Niemal całą dzisiejszą trasę pokonujemy przy morzu, głównie
promenadami. Bardzo nas to cieszy, bo temperatura rośnie, no i w końcu, w
Grzybowie udaje nam się wgramolić z rowerami na plażę (od razu zaznaczam sobie na mapie, że jest tu zjazd z betonowych płyt, co bardzo ułatwia gramolenie ;). Tak więc chwila przerwy na plażowanie.
Sielankę kończą zbierające się od wschodniej strony chmury. Od rodziców
stacjonujących w Sianożętach dowiadujemy się, że czeka nas jazda na czołówkę z
burzą. W najlepszym przypadku z deszczem. Ahoj przygodo!
Szybkie zdjęcie przy kolorowym, rowerowym pomniku ustawionym przy
trasie R10 w Grzybowie i obieramy azymut na czarne chmury, tj. Kołobrzeg.
Czas i kilometry szybko dziś lecą. Docieramy na miejsce i zachęceni zapachami z
kawiarni przy promenadzie robimy przerwę na trzy duże gofry w zestawie: dwa z
cukrem pudrem i jeden z cukrem pudrem i czekoladą. Miła pani wywołuje nas do
okienka i niemal w tym samym momencie z nieba zaczynają spadać ogromne krople
letniego, nadmorskiego deszczu! Cóż za wyczucie czasu! Raczymy się więc goframi
i dachem nad głową. A że deszcze nie ustaje zaczynamy rozważać spałaszowanie dodatkowych lodów i
kawy ;)
O suchej stopie i sakwach ruszamy dalej! Piękną ścieżkę
Kołobrzeg - Sianożęty znamy bardzo dobrze z wcześniejszych wypadów nad morze.
Fantastyczny, szczególnie godny polecenia odcinek na wyprawę z dziećmi.
Docieramy do Sianożęt po małej przeprawie. Okazuje się, że część trasy, 5km
przed celem, jest w remoncie* i możemy jechać plażą lub objechać teren
zjeżdżając nieco na południe. Spoglądamy na nasze załadowane po brzegi rowery i od razu decydujemy się odbić w dół...
Kończymy naszą wyprawę w Sianożętach, jeszcze przed 15:00! Przejechaliśmy dziś
36,5km. I nie musimy rozbijać namiotu
przed pójściem na plażę! Co za luksus ;)
_______________________________________
Czas na krótkie podsumowanie!
To była nasza najpierwsza, testowa, długodystansowa wyprawa
z sakwami! Było piękniej niż się spodziewaliśmy. Choć czasami, co tu mówić, pod
wiatr ;) Zjedliśmy zdecydowanie za dużo
gofrów, ale trwam w przekonaniu, że bilans kaloryczny się zgadzał :D
W pierwszej części, w wakacje 2017 roku, przejechaliśmy
trasę: Międzyzdroje - Sianożęty, co dało w sumie 121,5km, dzielone na trzy dni
(55km - 30km - 36,5km).
Świetne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się sezonu rowerowego :(
OdpowiedzUsuń